Kto został mistrzem? No kto? NO RESOVIA!!!
Finał bardzo emocjonujący, aczkolwiek ja byłam nad wyraz spokojna, bo oglądałam go z rodzicami. Gdyby nie to, to w czasie drugiego seta z telewizora nic by nie zostało xD
Minusy meczu: drugi set i ślepy sędzia.
Plusy meczu: WYGRANA RESOVII!!! Bezapelacyjnie ;>
Notka krótka, ale nie dałam rady napisać dłuższej przez nadmiar pozytywnych emocji :D
Do napisania :)
POZDRAWIAM ;* Meeeega szczęśliwa RESOVIANKA!!!
sobota, 20 kwietnia 2013
Rozdział X
A za drzwiami (już o 7:30 rano) stała... Moja kochana Olka!!!
- Ty niedobry człowieku! Ciesz się, że dzisiaj o 7 musiałam Sebastiana odebrać, bo gdyby nie to już byś nie żyła.- powiedziałam zła.
- Też Cię kocham.- i "wpakowała" się do domu.- Masz coś do jedzenia?
- Wiesz gdzie jest kuchnia.- powiedziałam i usiadłam na kanapie z laptopem na kolanach. Sprawdziłam facebooka, twittera i jakieś portale plotkarskie. Jak zwykle, nic ciekawego. Chociaż, jedna "plotka" przykuła moją uwagę. "Kim jest ta tajemnicza dziewczyna?", a pod tytułem znajdowało się zdjęcie moje i Krzyśka.
- O ja cię pierdzielę!
- Co się stało?!- Ola wyleciała z kuchni z nożem i kromką chleba w ręku.
- Czytaj.- wskazałam na ekran laptopa.
Po chwili usłyszałam następne "O ja pierdzielę!"
- Co za idioci. Kiedy oni mogli zrobić o zdjęcie?
- Nie wiem.- skłamałam. Wiem przecież, że zrobili je kiedy Krzysiek przyjechał po mnie do Wałbrzycha.
- Dobra, nie przejmujmy się tym teraz. Sebastian śpi?- niestety nie było mi dane odpowiedzieć na to pytanie, bo na dół zeszła... Zgadnijcie kto :)
- Cześć ciociu!
- Hej mała! Czemu nie śpisz?
- Nie chce mi się! Ciocia Aga nie spała dzisiaj od trzeciej!- zabije to dziecko. Skąd ona to wie?!?
- Co?!?! Dlaczego nie spałaś od trzeciej, Aga.
-...
- Agnieszka, odpowiedz,
- Nie mogłam spać i tyle.
- Jesteś meeeega śpiochem. Nie uwierzę Ci.
- ON mi się śnił. Ten dzień, kiedy... No wiesz.
Ola wiedziała o co chodzi. Nie odezwała się, tylko mnie przytuliła. Tego teraz potrzebowałam, CISZY.
- Zajmiesz się tym diabełkiem?- zapytałam.- Pójdę się przespać.
- Leć, leć. A! Jeszcze jedno pytanko. Co ty robiłaś od tej trzeciej?
- Oglądałam mecz Resovii.
Usłyszałam jeszcze tylko "To oni o takiej porze powtórki meczy puszczają?". Poszłam do sypialni, wzięłam Ipoda, i walnęłam się na łóżko. Muzyka zawsze pomagała mi zasnąć, może i tym razem tak będzie. Na pierwszy ogień: will.i.am ft. Justin Bieber "#thatPower"(http://www.youtube.com/watch?v=DGIgXP9SvB8). Nie udało się. Jestem jeszcze w świecie żywych. Druga (tz. zamulacz) One Direction "Irresistible"(http://www.youtube.com/watch?v=HqWlUiYwhwg). W połowie tej piosenki odpłynęłam.
Co tam u Krzyśka i Iwony? Może lepiej nie wiedzieć. Zobaczymy co u Miśka i Zbyszka? Też mi się nie chce. To może sprawdzimy ogólnie, CO U SIATKARZY?
- Michał!- trzy pary oczu na mnie popatrzyły.- Dziku.- sprostowałem.
- Hmmmm?
- Czy ty lubisz moją siostrę?- pytania "prosto z mostu" zawsze spoko ;)
- Co?!?!
- No wiesz. Znacie się już trochę czasu i pomyślałem, że...
- Nie kończ. Lubię ją, a nawet kocham, ale jak siostrę.
- Aha.- Hihihihi. Ja już wiem co znaczy "kocham, ale jak siostrę"
Zapomniałem powiedzieć, że zadałem to pytanie w szatni, przed treningiem. A więc (wiem, że zdania nie zaczyna się od "a więc") właśnie teraz idziemy na trening. Jak ja je uwielbiam. WRACAMY ZA CZTERY GODZINY! BYE, BYE!!!
Wracamy do słodziutkiej Dominiki, chorego Sebastiana, śpiącej Agi i narwanej Oli
- Dominika, daj to ciszej, bo ciocia się obudzi!
- Nie.
- Dominiko Ignaczak, ja ciocia Aleksandra, obiecuję Ci, że jeśli nie dasz ciszej tego pudła, to będziesz miała zakaz oglądania go przez tydzień!!!
- Dobra. Masz. Pasuje?
- Pasje.
- Co się dzieje?- Agnieszka i Sebastian się obudzili.
- Sebuś, chcesz coś do jedzenia?- Matko Bosko! Już sobie wyobrażam co oni będą mieli z tą Olką codziennie.
- Tak, ciociu. Jeśli możesz, zrób mi tosty z nutellą.
- Już się robi. Siadaj na kanapie, przykryj się kocem. Dominika, oddaj mu pilota! A ty.- tu wskazała palcem na mnie.- Masz iść dalej spać.
- Starczy mi spania.
- 20 minut jest wystarczające? Do łóżka, marsz!!!
Tak więc musiałam wrócić do pokoju i znowu położyć się spać. W sumie, może to lepiej. Przynajmniej mam chwilę spokoju i nie muszę użerać się z dzieciakami.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę! Już wiecie kto stał za drzwiami :)
Jeśli chcecie, możecie posłuchać piosenek, których słuchała Aga.
Dzisiaj się nie rozpisuję :)
Pozdrawiam ;*
- Ty niedobry człowieku! Ciesz się, że dzisiaj o 7 musiałam Sebastiana odebrać, bo gdyby nie to już byś nie żyła.- powiedziałam zła.
- Też Cię kocham.- i "wpakowała" się do domu.- Masz coś do jedzenia?
- Wiesz gdzie jest kuchnia.- powiedziałam i usiadłam na kanapie z laptopem na kolanach. Sprawdziłam facebooka, twittera i jakieś portale plotkarskie. Jak zwykle, nic ciekawego. Chociaż, jedna "plotka" przykuła moją uwagę. "Kim jest ta tajemnicza dziewczyna?", a pod tytułem znajdowało się zdjęcie moje i Krzyśka.
- O ja cię pierdzielę!
- Co się stało?!- Ola wyleciała z kuchni z nożem i kromką chleba w ręku.
- Czytaj.- wskazałam na ekran laptopa.
Po chwili usłyszałam następne "O ja pierdzielę!"
- Co za idioci. Kiedy oni mogli zrobić o zdjęcie?
- Nie wiem.- skłamałam. Wiem przecież, że zrobili je kiedy Krzysiek przyjechał po mnie do Wałbrzycha.
- Dobra, nie przejmujmy się tym teraz. Sebastian śpi?- niestety nie było mi dane odpowiedzieć na to pytanie, bo na dół zeszła... Zgadnijcie kto :)
- Cześć ciociu!
- Hej mała! Czemu nie śpisz?
- Nie chce mi się! Ciocia Aga nie spała dzisiaj od trzeciej!- zabije to dziecko. Skąd ona to wie?!?
- Co?!?! Dlaczego nie spałaś od trzeciej, Aga.
-...
- Agnieszka, odpowiedz,
- Nie mogłam spać i tyle.
- Jesteś meeeega śpiochem. Nie uwierzę Ci.
- ON mi się śnił. Ten dzień, kiedy... No wiesz.
Ola wiedziała o co chodzi. Nie odezwała się, tylko mnie przytuliła. Tego teraz potrzebowałam, CISZY.
- Zajmiesz się tym diabełkiem?- zapytałam.- Pójdę się przespać.
- Leć, leć. A! Jeszcze jedno pytanko. Co ty robiłaś od tej trzeciej?
- Oglądałam mecz Resovii.
Usłyszałam jeszcze tylko "To oni o takiej porze powtórki meczy puszczają?". Poszłam do sypialni, wzięłam Ipoda, i walnęłam się na łóżko. Muzyka zawsze pomagała mi zasnąć, może i tym razem tak będzie. Na pierwszy ogień: will.i.am ft. Justin Bieber "#thatPower"(http://www.youtube.com/watch?v=DGIgXP9SvB8). Nie udało się. Jestem jeszcze w świecie żywych. Druga (tz. zamulacz) One Direction "Irresistible"(http://www.youtube.com/watch?v=HqWlUiYwhwg). W połowie tej piosenki odpłynęłam.
Co tam u Krzyśka i Iwony? Może lepiej nie wiedzieć. Zobaczymy co u Miśka i Zbyszka? Też mi się nie chce. To może sprawdzimy ogólnie, CO U SIATKARZY?
- Michał!- trzy pary oczu na mnie popatrzyły.- Dziku.- sprostowałem.
- Hmmmm?
- Czy ty lubisz moją siostrę?- pytania "prosto z mostu" zawsze spoko ;)
- Co?!?!
- No wiesz. Znacie się już trochę czasu i pomyślałem, że...
- Nie kończ. Lubię ją, a nawet kocham, ale jak siostrę.
- Aha.- Hihihihi. Ja już wiem co znaczy "kocham, ale jak siostrę"
Zapomniałem powiedzieć, że zadałem to pytanie w szatni, przed treningiem. A więc (wiem, że zdania nie zaczyna się od "a więc") właśnie teraz idziemy na trening. Jak ja je uwielbiam. WRACAMY ZA CZTERY GODZINY! BYE, BYE!!!
Wracamy do słodziutkiej Dominiki, chorego Sebastiana, śpiącej Agi i narwanej Oli
- Dominika, daj to ciszej, bo ciocia się obudzi!
- Nie.
- Dominiko Ignaczak, ja ciocia Aleksandra, obiecuję Ci, że jeśli nie dasz ciszej tego pudła, to będziesz miała zakaz oglądania go przez tydzień!!!
- Dobra. Masz. Pasuje?
- Pasje.
- Co się dzieje?- Agnieszka i Sebastian się obudzili.
- Sebuś, chcesz coś do jedzenia?- Matko Bosko! Już sobie wyobrażam co oni będą mieli z tą Olką codziennie.
- Tak, ciociu. Jeśli możesz, zrób mi tosty z nutellą.
- Już się robi. Siadaj na kanapie, przykryj się kocem. Dominika, oddaj mu pilota! A ty.- tu wskazała palcem na mnie.- Masz iść dalej spać.
- Starczy mi spania.
- 20 minut jest wystarczające? Do łóżka, marsz!!!
Tak więc musiałam wrócić do pokoju i znowu położyć się spać. W sumie, może to lepiej. Przynajmniej mam chwilę spokoju i nie muszę użerać się z dzieciakami.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę! Już wiecie kto stał za drzwiami :)
Jeśli chcecie, możecie posłuchać piosenek, których słuchała Aga.
Dzisiaj się nie rozpisuję :)
Pozdrawiam ;*
czwartek, 18 kwietnia 2013
Rozdział IX
Po zjedzeniu przez nas pizzy (w łazience oczywiście, bo obiecałam Domi, że będzie jadła jak księżniczka), chrześnica ma kochana się umyła, wylazła z wanny, wysuszyła się, ubrała piżamę i zwiała do pokoju, wcześniej pytając się czy jutro idzie do przedszkola. Kiedy usłyszała z moich ust dobitne, głośne "NIE", więcej jej nie widziałam. Jakieś 15 minut później Dominika już spała. Teraz ja zajęłam łazienkę. Wzięłam prysznic, wysuszyłam się i ubrałam piżamę. Poszłam do sypialni mojego brata (nie będę spała na NIE wygodnej kanapie lub NIE wygodnym łóżku w gościnnym), położyłam się na wygodnym łóżku i niemal od razu poszłam na odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Weszłam do naszego mieszkania. Było strasznie cicho. Okna były pootwierane, co było bardzo dziwne, bo ON nigdy nie otwierał okien. Dobrze, że było ciepło. Chciałam iść i się położyć po męczącym treningu, ale nie było mi to dane. Weszłam do NASZEJ sypialni. I co tam zastałam? Tak. Jego. Z jakąś inną kobietą. Spojrzał na mnie, a ja spokojna jak nigdy, weszłam tam, podeszłam do szafy, wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Już chwilę później byłam gotowa. Zabrałam kluczyki do samochodu i pojechałam w stronę domu moich rodziców. Mam nadzieję, że mnie zrozumieją.
Obudziłam się oblana łzami. Wspomnienia wróciły. "Szkoda, że nie te dobre"-pomyślałam. Sprawdziłam godzinę na telefonie:
- 3:03. Zajebiście po prostu.
Wiedziałam, że już nie zasnę. Poszłam na dół, do kuchni. "Zjem sobie coś*, to zawsze poprawiało mi humor"-powiedziałam sama do siebie. Więc wzięłam to coś i włączyłam telewizor. Leciały tylko jakieś nudne filmy. "Nie sprawdzałam jeszcze kanałów sportowych"-olśniło mnie. Na PSHD "leciała" powtórka meczu ligowego ZAKSA-Asseco. Trafiłam na prezentację zawodników, więc miałam przynajmniej dwie godziny z głowy.
Ok. godz. piątej mecz się skończył, a ja poszłam się przygotować, bo o 7 musimy być w szpitalu. Ubrałam czarną bokserkę, miętową marynarkę, czarne rurki i conversy. Pomalowałam się naturalnie. Nigdy nie lubiłam się zbyt mocno malować, chyba że na jakieś specjalne okazje. Była już 6:15.
- Dominika! Chodź do łazienki! Teraz, już, now!- krzyczałam.
- Idę. Jestem. Juź, nał.- powiedziała zaspana.
- Ubieramy się i jedziemy po Sebka, bo mamy 20 minut.
Po 10 minutach Dominika była gotowa.
- Możemy jechać.- oznajmiła (dalej zaspana).
Niedługo potem byłyśmy w szpitalu. Iwona jeszcze spała, ale nie długo, bo Domi na nią wskoczyła i prawie dostała zawału. Biedna bratowa.
Równo o 7 przyszedł lekarz z wypisem. Sebastian siedział ubrany i gotowy do wyjścia. Niestety został opatulony szalikiem i miał na sobie meeeega grubą kurtkę (na życzenie Iwony to przywiozłam). Wyszliśmy z tego okropnego miejsca, jak to Seba powiedział, zawieźliśmy Iwonkę do pracy, a sami wróciliśmy do domu.
Co się dzieje u naszych najcudowniejszych, kochanych siatkarzy?
Parę godzin później.
To cholerne pukanie nie ustaje. Już mnie zaczynają wk... wkurzać.
- ŁUKASZ!!! Wygoń ich, bo nie mogę już wytrzymać.
- Sam to zrób. Mnie to nie przeszkadza.
- Dzięki.- musiałem otworzyć te durne drzwi. Okazało się, że stoi przed nimi moja własna żona.
- IWONA!?!? Co ty tutaj robisz?
- Wiem, że nie powinnam, ale Seba ma dobrą opiekę, więc przyjechałam.
- Aga?
- Nie wściekaj się. Wiesz, że chce jak najlepiej dla dzieciaków. Sama zostanie kiedyś wspaniałą matką.
- Nie jestem zły. Może na początku się tak wydawało... Ona wzięła mój samochód, moje kochane BMW. Duże, czarne. Wiesz o które chodzi, prawda?- wyszczerzyłem się.
- Nie, nie wiem o który samochód chodzi.- zrobiła minę, hmmm jak to nazwać? Aaaaaa, już wiem. "Za kogo ja wyszłam"- A tak ogólnie, to kiedy wyjeżdżacie?
- To się Andrei pytaj, bo ja nie pamiętam.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.- A ty na ile zostajesz?
- Do jutra. Mogę powiedzieć Adze, że musiałam zostać na nocce w pracy.
- TO IDZIEMY NA SPACER!!!
- Może zabiorę do słoika trochę spalskiego powietrza?
- A po co?
- Dla Sebastiana. Może szybciej wyzdrowieje.- zaśmiała się, a ja razem z nią.
- A właśnie. Jak Seba?
- Coraz lepiej. Już dzisiaj go wypisali, ale musi siedzieć miesiąc w domu -.-'
Wracamy do Rzeszowa.
- Mówiłam, że będziesz miał mnie dość po godzinie! 15 zł dla mnie.- spojrzałam na niego z triumfem wymalowanym na twarzy.
- Masz.- niechętnie mi je oddał.
- To co? Obiad?- Dominika chciała krzyknąć "PIZZA", ale ją wyprzedziłam.- Żadnej pizzy.
- To może zrobimy lasagne?- Najmądrzejsze dziecko świata: Sebastian Ignaczak.
- Bardzo dobry pomysł.
Kiedy wyciągałam składniki z szafek usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę dzieciaki!- krzyknęłam. Zamarłam kiedy zobaczyłam kto tam stoi...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest do dupy. Krótki, do dupy i w ogóle nie wiem, jak to jeszcze nazwać. Przepraszam za niego, ale jak wczoraj pisałam, jestem chora i nie myślę.
Niedługo, chyba będą lepsze, bo już zdrowieję.
Pozdrawiam ;*
P.S. U góry znajdują się zakładki pt. "Lektura", "Bohaterowie", "Ogłoszenia parafialne" oraz "Informowani". Informuję was, bo... TAK ;D
Weszłam do naszego mieszkania. Było strasznie cicho. Okna były pootwierane, co było bardzo dziwne, bo ON nigdy nie otwierał okien. Dobrze, że było ciepło. Chciałam iść i się położyć po męczącym treningu, ale nie było mi to dane. Weszłam do NASZEJ sypialni. I co tam zastałam? Tak. Jego. Z jakąś inną kobietą. Spojrzał na mnie, a ja spokojna jak nigdy, weszłam tam, podeszłam do szafy, wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Już chwilę później byłam gotowa. Zabrałam kluczyki do samochodu i pojechałam w stronę domu moich rodziców. Mam nadzieję, że mnie zrozumieją.
Obudziłam się oblana łzami. Wspomnienia wróciły. "Szkoda, że nie te dobre"-pomyślałam. Sprawdziłam godzinę na telefonie:
- 3:03. Zajebiście po prostu.
Wiedziałam, że już nie zasnę. Poszłam na dół, do kuchni. "Zjem sobie coś*, to zawsze poprawiało mi humor"-powiedziałam sama do siebie. Więc wzięłam to coś i włączyłam telewizor. Leciały tylko jakieś nudne filmy. "Nie sprawdzałam jeszcze kanałów sportowych"-olśniło mnie. Na PSHD "leciała" powtórka meczu ligowego ZAKSA-Asseco. Trafiłam na prezentację zawodników, więc miałam przynajmniej dwie godziny z głowy.
Ok. godz. piątej mecz się skończył, a ja poszłam się przygotować, bo o 7 musimy być w szpitalu. Ubrałam czarną bokserkę, miętową marynarkę, czarne rurki i conversy. Pomalowałam się naturalnie. Nigdy nie lubiłam się zbyt mocno malować, chyba że na jakieś specjalne okazje. Była już 6:15.
- Dominika! Chodź do łazienki! Teraz, już, now!- krzyczałam.
- Idę. Jestem. Juź, nał.- powiedziała zaspana.
- Ubieramy się i jedziemy po Sebka, bo mamy 20 minut.
Po 10 minutach Dominika była gotowa.
- Możemy jechać.- oznajmiła (dalej zaspana).
Niedługo potem byłyśmy w szpitalu. Iwona jeszcze spała, ale nie długo, bo Domi na nią wskoczyła i prawie dostała zawału. Biedna bratowa.
Równo o 7 przyszedł lekarz z wypisem. Sebastian siedział ubrany i gotowy do wyjścia. Niestety został opatulony szalikiem i miał na sobie meeeega grubą kurtkę (na życzenie Iwony to przywiozłam). Wyszliśmy z tego okropnego miejsca, jak to Seba powiedział, zawieźliśmy Iwonkę do pracy, a sami wróciliśmy do domu.
Co się dzieje u naszych najcudowniejszych, kochanych siatkarzy?
Parę godzin później.
To cholerne pukanie nie ustaje. Już mnie zaczynają wk... wkurzać.
- ŁUKASZ!!! Wygoń ich, bo nie mogę już wytrzymać.
- Sam to zrób. Mnie to nie przeszkadza.
- Dzięki.- musiałem otworzyć te durne drzwi. Okazało się, że stoi przed nimi moja własna żona.
- IWONA!?!? Co ty tutaj robisz?
- Wiem, że nie powinnam, ale Seba ma dobrą opiekę, więc przyjechałam.
- Aga?
- Nie wściekaj się. Wiesz, że chce jak najlepiej dla dzieciaków. Sama zostanie kiedyś wspaniałą matką.
- Nie jestem zły. Może na początku się tak wydawało... Ona wzięła mój samochód, moje kochane BMW. Duże, czarne. Wiesz o które chodzi, prawda?- wyszczerzyłem się.
- Nie, nie wiem o który samochód chodzi.- zrobiła minę, hmmm jak to nazwać? Aaaaaa, już wiem. "Za kogo ja wyszłam"- A tak ogólnie, to kiedy wyjeżdżacie?
- To się Andrei pytaj, bo ja nie pamiętam.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.- A ty na ile zostajesz?
- Do jutra. Mogę powiedzieć Adze, że musiałam zostać na nocce w pracy.
- TO IDZIEMY NA SPACER!!!
- Może zabiorę do słoika trochę spalskiego powietrza?
- A po co?
- Dla Sebastiana. Może szybciej wyzdrowieje.- zaśmiała się, a ja razem z nią.
- A właśnie. Jak Seba?
- Coraz lepiej. Już dzisiaj go wypisali, ale musi siedzieć miesiąc w domu -.-'
Wracamy do Rzeszowa.
- Mówiłam, że będziesz miał mnie dość po godzinie! 15 zł dla mnie.- spojrzałam na niego z triumfem wymalowanym na twarzy.
- Masz.- niechętnie mi je oddał.
- To co? Obiad?- Dominika chciała krzyknąć "PIZZA", ale ją wyprzedziłam.- Żadnej pizzy.
- To może zrobimy lasagne?- Najmądrzejsze dziecko świata: Sebastian Ignaczak.
- Bardzo dobry pomysł.
Kiedy wyciągałam składniki z szafek usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę dzieciaki!- krzyknęłam. Zamarłam kiedy zobaczyłam kto tam stoi...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest do dupy. Krótki, do dupy i w ogóle nie wiem, jak to jeszcze nazwać. Przepraszam za niego, ale jak wczoraj pisałam, jestem chora i nie myślę.
Niedługo, chyba będą lepsze, bo już zdrowieję.
Pozdrawiam ;*
P.S. U góry znajdują się zakładki pt. "Lektura", "Bohaterowie", "Ogłoszenia parafialne" oraz "Informowani". Informuję was, bo... TAK ;D
środa, 17 kwietnia 2013
Rozdział VIII
- Co tam u ciebie?- zapytała Ola.
- Wszystko dobrze. Pracuję, ale na razie czeka mnie miesiąc tutaj, więc...
- A kto dał ci tyle wolnego, jeśli można wiedzieć.- zaśmiała się.
- Mój pracodawca.- powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Jesteś okropna.
- Też cię kocham- wyszczerzyłam się.- A tak na serio, to niedługo się dowiesz.
- Przysięgasz?
- Oczywiście. A ty co robisz bez Piotrusia, hmmm?
- Jakiego Piotrusia?- udawała, że nic nie wie, ale ja nie dam się nabrać, za długo ją znam.
- Nie udawaj takiego niewiniątka. Przecież wiem, że to jest mieszkanie Nowakowskiego. Jak długo jesteście razem?
- Powiedział ci?
- Iwona powiedziała mi w szpitalu. Chodź szczerze mówiąc, wolałabym usłyszeć to z jego lub twoich ust. A teraz odpowiedz na moje pytanie.- wywiad środowiskowy zawsze spoko. ;)
- Pół roku.- odpowiedziała. CUD!!!
- A gdzie się poznaliście?
- Na meczu Skra - Resovia, który Reska przegrała. Wygrałam jakiś tam konkurs i...- nie dałam jej dokończyć, bo wcięłam się w połowie zdania.
- Pamiętam! Też byłam na tym meczu, ale zanim ogłosili zwycięzcę uciekłam pogratulować Skrzatom.
- Ty niewdzięcznico! Trzeba było zaczekać, a nie. Ja wygrałam uścisk dłoni z każdym zawodnikiem i grupowe zdjęcie, a ty pewnie obściskiwałaś się z Kostkiem albo co gorsza z Winiarem.
- No możliwe. A Krzychu cię nie poznał?
- Właśnie poznał. Zaczął mnie tulić i w ogóle, a reszta patrzyła na niego jak na idiotę.
- Jak zwykle.- Ola zaśmiała się pod nosem.- Krzychu-idiota jest u mnie na porządku dziennym. A teraz najważniejsze pytanie... CZY MASZ JAKĄŚ PRZYZWOITĄ ROBOTĘ?!?!?! Bo skoro ja mam fajną pracę, to ty też musisz mieć.
- Mam.- zbyła mnie.
- A jaką?
- Tańczę.- znowu to zrobiła.
- Gdzie?
- W Londynie.
- COOOOOOOOOO?!?!?! W Londku?
- Tak. Na igrzyskach.
- Piotrek wie?- zadaję dużo pytań, aren't I?
- Nie, ale się dowie kiedy mnie zobaczy na boisku przed meczem.
- To tańczysz przed meczami naszych złotopolskich?
- Tak. I na normalnej i na plażowej.
- Zawsze ci powtarzałam, że masz talent. GRATULACJE!!!
- Dziękuje- uśmiechnęła się promiennie i mnie przytuliła.
- Wiesz co? Na nas już czas. Domi musi coś zjeść, musimy się wyspać, bo z samego rana jedziemy do szpitala po Sebastiana.- oznajmiłam.- Dominika, ubieraj się.
Byłyśmy już gotowe, ubrane, stałyśmy przy drzwiach, sięgałam do klamki aby otworzyć i nagle Oleńka się odezwała:
- To... widzimy się jutro?- zrobiłam minę "Are you fuckin kidding me?", ale wiedziałam jaki ma plan.
- Będziesz przychodzić rano i wychodzić kiedy Iwona przyjdzie?
- Dokładnie.- dała mi buziaka w polik i zatrzasnęła nam drzwi przed nosem.
W domu byłyśmy po ok. 15 minutach.
- Co na kolację Domi?
- Pizza!!!- cóż za entuzjazm -.-'
- Robimy czy zamawiamy?
- Więcej zabawy będzie jak zrobimy same.
No więc, na życzenie pani Dominiki zaczęłyśmy robić ciasto, ale po chwili zamiast w misce, było na naszych ubraniach.
- Zamawiamy.- tylko kiwnęła głową na znak zgody.- Teraz ty pójdziesz do wanny, a ja zadzwonię do pizzerii.
- Aleeee!
- Nie ma żadnego "ale". Jak przyjdzie pizza będziesz mogła zjeść w wannie jak prawdziwa księżniczka.- Po tych słowach była w łazience. To dziecko zrobi wszystko, żeby być traktowaną jak księżniczka. W czasie kiedy to dziecko siedziało i czekało aż wanna się napełni, ja wzięłam telefon w dłoń i zamówiłam dużą pizzę z szynką, bo Dominika innej nie je.
- Ciooocia!!! Chodź, bo tu się zaraz zacznie wylewać!- usłyszałam.
- Odkręcić korek sama umiesz, ale zakręcić to już nie?- powiedziałam kiedy byłam już w łazience.- Właź tam!- rozkazałam. Zaczęłam się z nią bawić. Byłam cała w pianie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- No nic. Dostawca zobaczy jak mnie chrześnica urządziła.
- Pizza?
- Tak!- krzyknęłam będąc już na dole, przy drzwiach.
Otworzyłam je i zamurowało mnie.
- Dzień dobry. Agnieszka?- tak. To był Patryk. Ten cham, który mnie zdradzał. Ale jak on się znalazł w Rzeszowie, to ja nie mam zielonego pojęcia. Będę wredna i udam, że go nie znam.
- Dzień dobry. Tak, mam tak na imię. Ile płacę?
- 19,99 zł- podał mi moją kolację.
- Proszę. Do nie-widzenia Patryk.- szyderczo się uśmiechnęłam i zatrzasnęłam drzwi zanim zdążył cokolwiek powiedzieć...
***
Po pierwsze: PRZEPRASZAM, ŻE NIE BYŁO ROZDZIAŁU PRZEZ DWA, BAAA WIĘCEJ NIŻ DWA TYGODNIE :(
Po drugie: JESTEM CHORA, WIĘC ROZDZIAŁ JEST DZIŚ, RACZEJ BĘDZIE JUTRO, MOŻLIWE ŻE BĘDZIE TEŻ POJUTRZE I PO POJUTRZE (na pewno będzie jutro, a co do "łikendu"- nic nie obiecuję) :D
Po trzecie: CZYTASZ = KOMENTUJESZ (nic trudnego) Jeśli rozdział się podoba, proszę o szczere opinie :)
POZDRAWIAM ;*
P.S. Po czwarte: Przepraszam, że krótki, ale nie mam weny i jak przeczytałyście wyżej jestem chora (a kiedy ja jestem chora to nie myślę i nie robię zupełnie nic pożytecznego, więc cieszcie się, że chciało mi się wstać z łóżka, wziąć laptopa na kolana i przerwać maraton "CHIRURGÓW" dla tego rozdziału) WSZYSTKO ROBIĘ DLA WAS, BO JEDNA (nowa) CZYTELNICZKA MIAŁA DO MNIE PRETENSJE, ŻE TAK DŁUGO NIC NIE MA ;)
- Wszystko dobrze. Pracuję, ale na razie czeka mnie miesiąc tutaj, więc...
- A kto dał ci tyle wolnego, jeśli można wiedzieć.- zaśmiała się.
- Mój pracodawca.- powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Jesteś okropna.
- Też cię kocham- wyszczerzyłam się.- A tak na serio, to niedługo się dowiesz.
- Przysięgasz?
- Oczywiście. A ty co robisz bez Piotrusia, hmmm?
- Jakiego Piotrusia?- udawała, że nic nie wie, ale ja nie dam się nabrać, za długo ją znam.
- Nie udawaj takiego niewiniątka. Przecież wiem, że to jest mieszkanie Nowakowskiego. Jak długo jesteście razem?
- Powiedział ci?
- Iwona powiedziała mi w szpitalu. Chodź szczerze mówiąc, wolałabym usłyszeć to z jego lub twoich ust. A teraz odpowiedz na moje pytanie.- wywiad środowiskowy zawsze spoko. ;)
- Pół roku.- odpowiedziała. CUD!!!
- A gdzie się poznaliście?
- Na meczu Skra - Resovia, który Reska przegrała. Wygrałam jakiś tam konkurs i...- nie dałam jej dokończyć, bo wcięłam się w połowie zdania.
- Pamiętam! Też byłam na tym meczu, ale zanim ogłosili zwycięzcę uciekłam pogratulować Skrzatom.
- Ty niewdzięcznico! Trzeba było zaczekać, a nie. Ja wygrałam uścisk dłoni z każdym zawodnikiem i grupowe zdjęcie, a ty pewnie obściskiwałaś się z Kostkiem albo co gorsza z Winiarem.
- No możliwe. A Krzychu cię nie poznał?
- Właśnie poznał. Zaczął mnie tulić i w ogóle, a reszta patrzyła na niego jak na idiotę.
- Jak zwykle.- Ola zaśmiała się pod nosem.- Krzychu-idiota jest u mnie na porządku dziennym. A teraz najważniejsze pytanie... CZY MASZ JAKĄŚ PRZYZWOITĄ ROBOTĘ?!?!?! Bo skoro ja mam fajną pracę, to ty też musisz mieć.
- Mam.- zbyła mnie.
- A jaką?
- Tańczę.- znowu to zrobiła.
- Gdzie?
- W Londynie.
- COOOOOOOOOO?!?!?! W Londku?
- Tak. Na igrzyskach.
- Piotrek wie?- zadaję dużo pytań, aren't I?
- Nie, ale się dowie kiedy mnie zobaczy na boisku przed meczem.
- To tańczysz przed meczami naszych złotopolskich?
- Tak. I na normalnej i na plażowej.
- Zawsze ci powtarzałam, że masz talent. GRATULACJE!!!
- Dziękuje- uśmiechnęła się promiennie i mnie przytuliła.
- Wiesz co? Na nas już czas. Domi musi coś zjeść, musimy się wyspać, bo z samego rana jedziemy do szpitala po Sebastiana.- oznajmiłam.- Dominika, ubieraj się.
Byłyśmy już gotowe, ubrane, stałyśmy przy drzwiach, sięgałam do klamki aby otworzyć i nagle Oleńka się odezwała:
- To... widzimy się jutro?- zrobiłam minę "Are you fuckin kidding me?", ale wiedziałam jaki ma plan.
- Będziesz przychodzić rano i wychodzić kiedy Iwona przyjdzie?
- Dokładnie.- dała mi buziaka w polik i zatrzasnęła nam drzwi przed nosem.
W domu byłyśmy po ok. 15 minutach.
- Co na kolację Domi?
- Pizza!!!- cóż za entuzjazm -.-'
- Robimy czy zamawiamy?
- Więcej zabawy będzie jak zrobimy same.
No więc, na życzenie pani Dominiki zaczęłyśmy robić ciasto, ale po chwili zamiast w misce, było na naszych ubraniach.
- Zamawiamy.- tylko kiwnęła głową na znak zgody.- Teraz ty pójdziesz do wanny, a ja zadzwonię do pizzerii.
- Aleeee!
- Nie ma żadnego "ale". Jak przyjdzie pizza będziesz mogła zjeść w wannie jak prawdziwa księżniczka.- Po tych słowach była w łazience. To dziecko zrobi wszystko, żeby być traktowaną jak księżniczka. W czasie kiedy to dziecko siedziało i czekało aż wanna się napełni, ja wzięłam telefon w dłoń i zamówiłam dużą pizzę z szynką, bo Dominika innej nie je.
- Ciooocia!!! Chodź, bo tu się zaraz zacznie wylewać!- usłyszałam.
- Odkręcić korek sama umiesz, ale zakręcić to już nie?- powiedziałam kiedy byłam już w łazience.- Właź tam!- rozkazałam. Zaczęłam się z nią bawić. Byłam cała w pianie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- No nic. Dostawca zobaczy jak mnie chrześnica urządziła.
- Pizza?
- Tak!- krzyknęłam będąc już na dole, przy drzwiach.
Otworzyłam je i zamurowało mnie.
- Dzień dobry. Agnieszka?- tak. To był Patryk. Ten cham, który mnie zdradzał. Ale jak on się znalazł w Rzeszowie, to ja nie mam zielonego pojęcia. Będę wredna i udam, że go nie znam.
- Dzień dobry. Tak, mam tak na imię. Ile płacę?
- 19,99 zł- podał mi moją kolację.
- Proszę. Do nie-widzenia Patryk.- szyderczo się uśmiechnęłam i zatrzasnęłam drzwi zanim zdążył cokolwiek powiedzieć...
***
Po pierwsze: PRZEPRASZAM, ŻE NIE BYŁO ROZDZIAŁU PRZEZ DWA, BAAA WIĘCEJ NIŻ DWA TYGODNIE :(
Po drugie: JESTEM CHORA, WIĘC ROZDZIAŁ JEST DZIŚ, RACZEJ BĘDZIE JUTRO, MOŻLIWE ŻE BĘDZIE TEŻ POJUTRZE I PO POJUTRZE (na pewno będzie jutro, a co do "łikendu"- nic nie obiecuję) :D
Po trzecie: CZYTASZ = KOMENTUJESZ (nic trudnego) Jeśli rozdział się podoba, proszę o szczere opinie :)
POZDRAWIAM ;*
P.S. Po czwarte: Przepraszam, że krótki, ale nie mam weny i jak przeczytałyście wyżej jestem chora (a kiedy ja jestem chora to nie myślę i nie robię zupełnie nic pożytecznego, więc cieszcie się, że chciało mi się wstać z łóżka, wziąć laptopa na kolana i przerwać maraton "CHIRURGÓW" dla tego rozdziału) WSZYSTKO ROBIĘ DLA WAS, BO JEDNA (nowa) CZYTELNICZKA MIAŁA DO MNIE PRETENSJE, ŻE TAK DŁUGO NIC NIE MA ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)